Nowa rodzina w trudnych czasach
- Eunika Skrzypkowska
- 4 dni temu
- 1 minut(y) czytania
Zaktualizowano: 1 dzień temu
Rodzina Tarasa i Julii pochodzi z Chersonia w Ukrainie. Zawsze byli zaangażowani w życie dzieci i młodzieży – organizowali obozy i wydarzenia integracyjne w kościele. Mieli już dwóch synów, a ich życie nabrało szybszego tempa, gdy postanowili zostać rodziną zastępczą.
Julia wróciła do domu z trudną wiadomością – sześcioro dzieci, które znała przez fundację, miało zostać rozdzielonych i trafić do różnych domów dziecka. Taras i Julia nie mogli się na to zgodzić. Po wspólnej modlitwie podjęli decyzję, by przyjąć je wszystkie do siebie.
Dzięki Bożej pomocy, formalności udało się załatwić szybko, a ich kościół zaoferował im większe mieszkanie. Dzieci zaczęły się adaptować, uczyły się ufać, a ich dom wypełnił się radością.
Jednak wkrótce po tym nadeszła wojna.
Obudziliśmy się od wybuchów. Lotnisko w Chersoniu płonęło, a Rosjanie byli coraz bliżej. Nasz pastor przyszedł i powiedział: "Musicie wyjeżdżać. Sytuacja jest coraz gorsza, weźcie samochód i wyjedźcie jak najszybciej." - wspomina Taras
Dzieci były przerażone, ale Taras z uśmiechem zapytał: "Kto chce jechać w góry?" — wszyscy odpowiedzieli: "Ja!" i zaczęli pakować plecaki. Przy dźwiękach wybuchów opuścili swoje miasto i ruszyli w nieznane.
Po drodze trafili do Wrocławia, gdzie znaleźli bezpieczeństwo. Dzieci chodzą do szkoły, mają nowych znajomych i są szczęśliwe. Mimo trudności rodzina pozostaje razem – silniejsza i pełna nadziei na przyszłość.
Jesteśmy pełni podziwu dla życia Tarasa i Julii, którzy dali bezpieczny dom dzieciom potrzebującym opieki. Niech Bóg prowadzi ich w tym skomplikowanym czasie i zaopatrzy w środki na wynajem stałego mieszkania.